Nadchodzi w życiu taki moment, kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, co naprawdę ważne. I nie masz już ochoty na jakieś delikatne i subtelne aromaty i inne bzdety. Masz ochotę na coś, co wykręci Ci twarz, czego nie będzie chciał pić w domu nikt poza Tobą. Coś, co smakuje dymem, torfem i bekonem. Przynajmniej ja tak miałam. Mało jest whisky tak intensywnych jak Laphroaig. Przynajmniej w podobnym przedziale cenowym.
Do kupienia: |