W to, że Highlandy są na wskroś szkockie, nikt nigdy nie wątpił. Niezdobyte przed nikogo góry zamieszkałe przez mówiące w szkockim gaelicu klany były całkowicie odrębne od południa wyspy. W przypadku Lowlandów, w których już w średniowieczu posługiwano się angielskim i francuskim (wypierającymi irlandzki), nie było to zawsze tak oczywiste. Nie ukrywajmy, Highlandy są pod każdym względem lepsze niż Lowlandy (pod każdym istotnym, kogo obchodziłaby ekonomia i take bzdety). Glenkinchie jest natomiast desperacką próbą udowodnienia, że Lowlandy mają jakikolwiek sens istnienia i potrafią zrobić whisky. Tak desperacką, że aż udaną.
Do kupienia: |